Joanna Mróz. Prawniczka. Pojechała do Bari na pół roku. Została sześć lat. fot. archiwum prywatne

Kasia Konecka podkreśla, że Erasmus nauczył ją odwagi. W drobnych sprawach i zupełnie zasadniczych. Gdy cztery lata po powrocie z Wilna złamała obojczyk, wygrała z ubezpieczalnią spór o odszkodowanie. „Pewnie gdyby nie trening asertywności, który przerobiłam w wileńskim akademiku, i doświadczenia z  uczelnianą administracją, poddałabym się przy drugiej urzędniczce”, śmieje się. Dużo podróżuje. W wakacje zwiedza świat, korzystając z couchsurfingu –  wcześniej pewnie nie odważyłaby się nocować u obcych cudzoziemców. A ze spraw zasadniczych? Zaczęła pracę w korporacji. Krótko potem dowiedziała się, że ma możliwość wyjazdu do Portugalii na erasmusowy staż. Nie wahała się ani chwili. Wybrała Portugalię.

To właśnie miłość

Kasia Jasiak w Lizbonie jest już zadomowiona. W rocznicę pierwszej randki Sandro zaprosił ją w to samo miejsce na plaży i zapytał, czy zechce zostać jego żoną. Chciała, ale ciągle czeka, trochę pro forma, aż jej tata powie Sandro „tak”, bo oboje są tradycjonalistami. Miłość dodała jej skrzydeł. Wie, że portugalska biurokracja wciąż będzie doprowadzać ją do szału, że wciąż niedoskonale zna język, że zdarzają się dni, kiedy tęskni za Polską. Ale wtedy idzie na kawę ze swoją przyszłą teściową, Josefiną, która okazała się wspaniałą przyjaciółką, dzwoni do koleżanek, którym życie ułożyło się podobnie jak jej, albo robi pierogi z mięsem, które Sandro uwielbia. „Chociaż w kuchni i tak on jest lepszy”, śmieje się Kaśka. I planuje ślub.

TEKST: Anna J. Dudek

ŹRÓDŁO: magazyn ELLE