Casey Affleck to wielki zwycięzca tegorocznych Oscarów. 41-letni aktor otrzymał statuetkę za pierwszoplanową rolę męską w filmie "Manchester By The Sea", pokonując m.in. Ryana Goslinga i Denzela Washingtona. Decyzja Akademii (już sama nominacja Afflecka wywowała protesty) nie spodobała się jednak wielu widzom, o czym mogliśmy się przekonać na Twitterze, który aż kipiał od komenatrzy. Zachwycona werdyktem nie była również Brie Larson, która wręczała nagrodę w tej kategorii:

embed

Wszystko przez mroczną przeszłość aktora. Oburzenie opinii publicznej związane jest z incydentem z 2010 roku, który wydarzył się u na planie paradokumentu "I'm still here". Affleck składał niemoralne propozycje polskiej operatorce, Magdalenie Górce, ubliżał jej i rozsiewał na jej temat krzywdzące plotki. To nie koniec. Casey Affleck napastował również producentkę tego samego filmu - Amandę White, która (podobnie jak Polka) oskarżyła go o molestowanie seksualne. Sprawa trafiła do sądu, kobiety pozwały aktora na 2 i 2,5 miliona dolarów. Wkrótce potem zgodziły się na ugodę, i od tamtej pory nie wypowiadają się na ten temat. 

Kontrowersyjne w tej sprawie jest również to, kto wręczył Affleckowi prestiżową nagrodę. Przypomnijmy, że Brie Larson, laureatka Oscara za pierwszoplanową rolę w filmie "Pokój", zagrała Joy - kobietę więzioną i regularnie gwałconą przez niezrównoważonego mężczyznę. Larson, która prywatnie jest aktywistką i wspiera ofiary gwałtu, jasno dała do zrozumienia jaki jest jej stosunek do werdyktu. Jaki jest Wasz komentarz w tej sprawie? Zapraszamy do dyskusji na naszym Facebooku. Jest gorąco: