Jeśli pierwszy dzień Kraków Live Festival pogodą przypominał tropiki, to drugi dzień imprezy był powtórką z Open'era. Z nieba lał rzęsisty deszcz, który dopadł pod sceną fanów Nicka Murphy'ego. Mroczna aura idealnie zgrała się z klimatycznymi utworami australijskiego muzyka. Deszcz trochę odpuścił podczas koncertu Wiza Khalify, który do Krakowa przyleciał ze swoim "żywym" bandem. Wieczór należał jednak do Lany Del Rey. Pierwsi fani pod sceną pojawili się już po godzinie 16.00, najwytrwalsi musieli jakoś przetrwać do 23.00. Opłaciło się czekać. Lana Del Rey już na samym początku podkreśliła, jak bardzo cieszy się z kolejnego występu w Polsce. Podczas wykonywania hitu "Blue Jeans" gwiazda ostrożnie zeszła po schodkach do publiczności i zaczęła robić sobie z nimi selfie. Piosenkarka miała na sobie koronkową (i bardzo krótką!) sukienkę z falbankami, oczywiście w charakterystycznym dla siebie stylu retro. Powszechną uwagę wzbudził też makijaż - egipskie kreski inspirowane filmem "Kleoparta" z Elizabeth Taylor. Koncert nie należał do najbardziej żywiołowych, ale Lana Del Rey w swój występ włożyła sporo emocji. Artystka wiele razy oddawała głos publiczności, która śpiewała z nią stare hity. Obiecała też, że wkrótce się zobaczymy. Oby dotrzymała słowa!  Relacja Kraków Live Festival, dzień pierwszy >>>