W Polsce jesteś jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy związanych z burleską. Jeszcze parę lat temu ta forma performance'u nie była w Polsce zbyt znana. Co takiego zaintrygowało cię w niej na tyle, żeby zacząć się tym profesjonalnie zajmować?

- Wychowałam się w salonie urody mojej mamy. Więc kobiecość była kluczowym elementem mojego dorastania. A scena była (i jest) moim żywiołem. Od dziecka aż po studia działałam w amatorskim teatrze. To tam nauczyłam się wszystkiego, co najważniejsze, ale nie tylko na scenie, również w życiu. Równolegle sporo tańczyłam. Prowadziłam zajęcia z tańca brzucha, bardzo kobiecej techniki. Cały czas kręcąc się po kursach latino, hula, jazzu, bharata natyam, rock'n'rolla, charlestona, klasyki... Brakowało mi teatralności. Aż w końcu trafiłam na coś, w czym wiedziałam, że się w tym sprawdzę: połączenie ruchu, teatru, kobiecości – burleskę. I wsiąkłam na amen!

Czym jest twoim zdaniem burleska? Dla mnie to bardzo specyficzny rodzaj prawdziwej, kobiecej mieszanki wybuchowej. Gdybyśmy chcieli ją komuś polecić, to komu według ciebie ma szansę się spodobać, a kto się w tym zdecydowanie nie odnajdzie?

Burleska to przede wszystkim rodzaj performance'u. To poliglotka sceny. Możesz być akrobatką, tancerką, śpiewaczką, iluzjonistką, karateką... Do stworzenia burleskowego show możesz wykorzystać właściwie każdą umiejętność. To nie jest technika taneczna. Walczę z tym określeniem już jakiś czas. Taniec, owszem może być częścią show, ale wcale nie musi. Zajęcia z burleski, które prowadzę to warsztat teatralno - choreograficzny. Uczestniczki pracują nad swoim ciałem i głową. Myślę, że nie odnajdą się tu osoby nastawione tylko na trening. My pracujemy nad rozwojem osobowości, nad poznaniem siebie. Efektem jest idywidualny numer każdej z dziewczyn, który przygotowują aby wystąpić z nim na scenie lub tylko po to by sprawdzić się w tej roli na zajęciach.

Czy burleska wymaga jakichś szczególnych umiejętności? Jeśli tak to jakich?

- Pracuję z dziewczynami nad ich ekspresją, pewnością siebie, koordynacją, świadomością sceniczną, uczę je choreografii. Jednak nie jest to główne założenie zajęć. Generalnie burleska wymaga od performerki świadomości ciała i przestrzeni, refleksji nad tym, o czym jest jej numer, poczucia estetyki. Ale jeśli tak jak ja, pracujesz nad produkcjami burleskowymi, gdzie budujesz fabułę, scenariusz, reżyserujesz, jesteś managerem zespołu, to przydają się jeszcze inne umiejętności takie jak: ustawianie oświetlenia, pisanie tekstów, budowanie scenariusza, umiejętności pedagogiczne, logistyczne szycie, wizaż, fryzjerstwo, księgowość...

Wow. Jesteś dosłownie człowiekiem orkiestrą. Wiem już jak wygląda to z twojej perspektywy, ale pomówmy sobie trochę o widzu. Jakie jest zadanie burleski? Z jakimi reakcjami ze strony publiczności się spotykasz?

- Burleska pokazuje, że każde ciało może być piękne, godne sceny. Widzowie odczytują to przesłanie. Dostaję sporo wiadomości od dziewczyn, które widziały show i piszą o tym, jak dzięki temu urosła ich wiara w siebie. Zaprzeczamy medialnym wzorcom piękna, podkreślamy kobiecość, zadajemy pytania, operujemy stereotypami, żeby wydobyć to, co nietypowe. Myślę, że kobiety są bardziej otwarte na taką kulturową polemikę o kanonach. Mężczyznom, którzy na co dzień nie zmagają się z presją otoczenia na dopasowywanie się do okładek kobiecych pism jest trudniej zmierzyć się z zaprzeczeniem tego, co znają. Na nasze spektakle przychodzi więcej kobiet. To one reagują żywiołowo i dają nam energię. To niezwykłe jak sztuka burleski przez lata ewoluowała ze względu na publiczność. Stworzona dla mężczyzn, teraz jest największą bronią kobiet. Myślę, że współczesna burleska i neo-burleska wspaniale wpisuję się w trzeciofalowy feminizm, dający kobietom przyzwolenie na bycie sobą, bardziej lub mniej kobiecą. I właśnie ta kobiecość nie odbiera siły, a wręcz przeciwnie jej dodaje.

Wiele osób wciąż kojarzy burleskę tylko ze striptizem, erotycznym zrzucaniem ciuchów. Spotykasz się z takimi opiniami na swój temat? Jak radzisz sobie z krytyką?

Myślę, że taki odbiór jest czymś naturalnym. Dla wielu performerek burleski striptiz jest celem, ale dla mnie jest środkiem. Nie uważam, że jest czymś złym, bo to nieodzowny element burleski. Jednak w moich numerach i spektaklach każde zdjęcie rękawiczki musi mieć swoje uzasadnienie w fabule. Staram się teatralizować każde show. Dzięki temu dość rzadko spotykam się z tak płytką krytyką. Może to brzmi pretensjonalnie, ale naprawdę uważam, że dobra burleska powinna nieść ze sobą przesłanie.

Nie brzmi pretensjonalnie. Widziałam niejedno twoje show. Te historie są jak najbardziej widoczne na scenie. Trudno jednak nie zauważyć, że tak specyficzna forma przekazu wymaga także wiele odwagi, dystansu do siebie, zwłaszcza jeśli chodzi o eksponowanie ciała. Czy ty w ogóle masz jakieś kompleksy? Jak podchodzisz do tematu cielesności po tylu latach występów?

- Ciało jest piękne. I jest piękne w swojej różnorodności. Dziewczyny, które ze mną występują są bardzo różne. Mają szczupłe, wręcz chłopięce sylwetki lub kobiece kształty i krągłości. Są wysokie i niskie. Nie jesteśmy identyczne jak 'tancerki-manekiny' w rewii Crazy Horse. Podejrzewam, że właśnie dlatego kobietom łatwiej utożsamić się z pięknem, które widzą na scenie. Moje kompleksy? Jestem niska i mam za duży biust. Ale co z tego, jeśli podobam się sobie i innym?

W zeszłym roku wystąpiłaś w programie „Mam Talent“ i doszłaś do półfinałów. Jakie wrażenia? Czy twoim zdaniem polscy widzowie są gotowi na burleskę?

- Ten program był dużym i ważnym krokiem dla polskiej burleski. Do tej pory niewiele osób wiedziało o istnieniu takiej formy scenicznej. Dziś jest inaczej, świadomość widzów jest większa. Będąc prekursorką tego stylu w Polsce, jestem bardzo szczęśliwa, że udało mi się przedostać do szerszej publiczności z tym, co robię, a także pokazać w mainstreamowym medium moją nieszablonową sylwetkę. Jestem z tego bardzo dumna. Widzowie są gotowi. Dziś, kiedy nagość jest czymś naturalnym w każdym filmie, czy serialu, burleska nie jest rewolucją. W końcu najważniejsze jest w niej to, czego nie widać, co jest zasłonięte. Ale to, co można zobaczyć i tak nie daje zasnąć!

Skąd bierzesz inspiracje do pokazów? Czy występy Betty Q to show twojego autorstwa?

- Każde moje show od początku do końca jest produkowane przeze mnie. Od kostiumu, przez scenografię, scenariusz, rekwizyty, make up, włosy, muzykę, choreografię, ruch sceniczny. Wszystko przygotowuje sama (czasem z fryzurą pomaga mi mama). Inspiracją może być muzyka, fragment kostiumu, scena z filmu, czy spektaklu, książka, obraz, zdjęcie, słowo. Zawsze chodzę z szeroko otwartymi oczami, bo pomysły na numery są wszędzie. Jedyny problem to wyprodukować wszystkie te numery, które siedzą w mojej głowie, bo trzeba na to sporo czasu i pieniędzy...

Inspirujesz się czasem innymi performerkami? Do głowy przychodzi mi na przykład Dita Von Teese, która jest chyba najbardziej znaną performerką burleski. Co myślisz o jej występach?

Dita jest najbardziej rozpoznawalną performerką, ale przyznam szczerze, że nie jestem jej fanką. Reprezentuje styl, który mnie osobiście nie pociąga.  Robi wszystko ze smakiem, jej występy są efektowne - ale nic więcej. Nie ma w nich historii, drugiego dna, ironii. Dlatego nasza burleska jest różna. Jest w tym środowisku sporo innych postaci, które podziwiam, jak Dirty Martini, Jett Adore (performer!), Miss Tickle, czy Beatrix Von Bourbon...

Z jakich dotychczasowych osiągnięć i wyróżnień jesteś najbardziej dumna?

- Najbardziej dumna jestem z mojego zespołu. Betty Q & Crew (Juicy Jane, Coco De Chocolat, Misty A, Kitty Van Purr) to dziewczyny, które wyrosły na moich zajęciach i są wspaniałymi performerkami! Z każdym spektaklem, czy pokazem są lepsze, mają wspaniałe pomysły i mnóstwo kobiecej energii. Jestem też dumna mogąc reprezentować polską burleskę na międzynarodowych festiwalach i konkursach. To daje dużo siły i inspiracji. Niedawno wróciłam z największego festiwalu burleski na świecie, gdzie występowałam podczas najbardziej prestiżowego wieczoru – International Extravaganza na London Burlesque Festiwal. Teraz, razem z Juicy Jane wybieramy się do na Caput Mundi Burlesque Awards do Rzymu i na Burlesque World Games do Londynu.

Betty Qprekursorka sceny burleskowej w Polsce. Razem z kolektywem Betty Q & Crew wystepuję w Polsce oraz w Europie. Reprezentuje nas na największych międzynarodowych festiwalach burleski na świecie. Prowadzi regularne zajęcia w Szkole Tańca Oh Lala. Współpracuje z kabaretem Pożar w Burdelu Michała Walczaka oraz z Klubem Komediowym Chłodna.

www.facebook.com/bettyqandcrew

 

 

Czytaj także:

Street pole dance - uliczne akrobacje>>

Buty do biegania - przegląd>>