Scenka z lat 90.: Phoebe, Monica, Chandler, Joey i Ross siedzą na słynnej kanapie w kawiarni Central Perk. Przyjaciele - czego więcej potrzeba do życia? Dzielą swoje troski, przygody, ale także mieszkania. Ten obrazek dziś jest coraz bardziej aktualny. W Polsce około 20% ludzi żyje w wynajętym, często wieloosobowym, mieszkaniu. Okazuje się, że to nie tylko akademicka rzeczywistość. Coraz więcej aktywnych zawodowo osób decyduje się na dzielenie nie tylko mieszkania, ale też codzienności ze swoim współlokatorem? Niezależnie od tego, czy jest w stałej relacji miłosnej.

Studenckie życie?

O tym, że studenci grupowo wynajmują mieszkania wiedzą wszyscy. Pewnie też wiele z nas ma takie wspomnienia z czasów studenckich. Imprezy, nocne ploteczki, wspólne gotowanie, kolejki do łazienki i kłótnie o pierdoły to codzienność tysięcy polskich dwudziestolatków. Jednak dziś wynajem i dzielenie mieszkania nie kończą się razem z końcem studiów. Współcześni trzydziestolatkowie, którzy już dawno pogubili swoje indeksy, coraz częściej decydują się na współdzielenie mieszkania ze znajomymi. Dlaczego? Głównie ze względów ekonomicznych, ale także emocjonalnych. Samotność to podobno obok depresji choroba XXI wieku.

Mieszkania w dużych miastach są relatywnie drogie i wynajmowanie ich w pojedynkę zwyczajnie się nie opłaca. Zmienia się też podejście - „ciasne, ale własne” i „mała stabilizacja” w postaci kredytu hipotecznego przestaje być przekonująca i coraz chętniej decydujemy się na życie w wypożyczonym mieszkaniu. Dodajmy do tego coraz większy problem z wchodzeniem w relacje, wytrwaniem w długoterminowych związkach oraz niechęć do zaangażowania... 

Współlokator na pełen etat

Spędzając z kimś czas w domu, budujemy zupełnie naturalną relację i poczucie bliskości. Codzienna obecność i dzielenie przestrzeni zbliża ludzi i daje poczucie wypełnienia pustki, którą mogą odczuwać samotne osoby. Nic więc dziwnego, że coraz częściej ze współlokatorem dzieli się nie tylko codzienność, ale także te bardziej ekscytujące momenty życia: wakacje, wyjazdy czy czas przeznaczony na relaks. Zdarza się też, że współlokatorzy adoptują wspólnie zwierzęta, opieką nad którymi się dzielą. Mieszkanie, wakacje, piesek - brzmi jak związek. Czegoś brakuje? Potrzeby seksualne millenialsów albo schodzą na dalszy plan, albo są wypełniane przez przelotne flirty i romanse. Chyba, że ze współlokatorzy umawiają się na realizowanie także tego obszaru życia ze sobą, pod jednym dachem. 

Polska na końcu stawki

Patrząc z szerszej perspektywy współdzielenie mieszkań w Polsce nie jest jeszcze bardzo popularne. Nadal około 80% dorosłych ludzi mieszka w domu, który należy do nich - z rodziną lub w pojedynkę. Dla porównania w Europie Zachodniej nawet 50% osób wybiera wynajmowanie mieszkania jako sposób na zachowanie swobody i ograniczenie zobowiązań wynikających z zakupu własnej nieruchomości. Często mieszkania te dzielą właśnie ze znajomymi - coraz częściej w większych grupach niż para. Duża mobilność młodych Europejczyków skutkuje częstą zmianą miejsca zamieszkania. Naturalną koleją rzeczy staje się więc krótko- bądź długoterminowe wynajmowanie lokum.

Czy to na pewno ok?

W czasach, kiedy wiele osób cierpi na deficyt bliskości, zbudowanie relacji ze współlokatorem jest oczywiście zjawiskiem pozytywnym. Jednak czy do końca? Wielu psychologów społecznych ostrzega, że mając osobę, z którą można spędzać wolny czas, urlopy, wychodzić na miasto czy nawet adoptować zwierzątko, wypiera się potrzebę budowy relacji romantycznej. Czyli de facto odsuwa i ucisza potrzebę wejścia w związek. Seks uprawia się często przygodnie. Po co się angażować, skoro w domu czeka wszystko, czego potrzeba do życia? Bardzo łatwo wpaść tu w pułapkę i zorientować się z opóźnieniem, że zażyło się placebo. Relacja ze współlokatorem - jak bardzo nie byłaby wartościowa - nie wypełni wszystkich potrzeb i nie zaspokoi wszystkich oczekiwań, jakie mamy wobec relacji z ludźmi. Sytuacja komplikuje się też wtedy, gdy jedno z tej relacji wchodzi w regularny związek z kimś innym. Emocje stają się wtedy często toksyczne i są utożsamiane ze zdradą i opuszczeniem. 

Według większości ekspertów życie ze współlokatorem nie zastąpi tradycyjnego związku. Czy jednak żyjemy nadal w epoce "związków tradycyjnych"? Mieszkanie z kimś dodatkowo uczy empatii, wyrozumiałości, dyscypliny, potrafi leczyć egoizm i może przynosić mnóstwo radości. Wprawdzie brzmi to jak solidne fundamenty poważnej relacji. Trzeba jednak pamiętać, że codzienna bliskość osoby, którą się lubi, może zmylić system potrzeb. Czasem trudno przyznać, że utkwiło się w martwym punkcie życia prywatnego przez złudne poczucie, że przecież jednak jest się w relacji. Jak się przed tym chronić? Być uważnymi, wyczulonymi na swoje potrzeby, ale też robić sobie przerwy od współlokatorów. Taka przestrzeń i odrobina samotności, pozwala zdrowo i na spokojnie wsłuchać się w siebie.

Karolina Cwalina